Ministranci

Ministranci

Spotkania grupy ministrantów zawieszone na czas pandemii.

Grupa nie tylko służy przy ołtarzu, ale stale dba o swoją formację duchową, a także chętnie bierze udział w zawodach sportowych.

Ministrare” z łaciny oznacza „służyć”. Ministrant jest więc osobą, która ma służyć (pomagać) kapłanowi podczas Eucharystii czy też nabożeństw.
Przez swoją posługę tak blisko ołtarza służymy nie tylko kapłanowi, ale samemu Jezusowi, który przychodzi do nas podczas każdej Ofiary, jaką jest Msza Święta. 

Zasady ministranta

  • Ministrant kocha Boga i dla Jego chwały wzorcowo spełnia swoje obowiązki.
  • Ministrant służy Chrystusowi w ludziach.
  • Ministrant zwalcza swoje wady i pracuje nad swoim charakterem.
  • Ministrant rozwija w sobie życie Boże.
  • Ministrant poznaje liturgię i żyje nią.
  • Ministrant roznosi wszędzie prawdziwą radość.
  • Ministrant przeżywa Boga w przyrodzie.
  • Ministrant zdobywa kolegów w pracy i zabawie dla Chrystusa.
  • Ministrant jest pilny i sumienny w nauce i pracy zawodowej.
  • Ministrant modli się za Ojczyznę i służy jej rzetelną pracą.

 

Słowa Jana Pawła II do ministrantów

 

„Wasza służba jest czymś szczególnym, co pozwala wam doświadczyć z bliska obecności i skutecznego działania Chrystusa w liturgii, w szczególności w Eucharystii.”

„Eucharystia jest cudownym źródłem, z którego musicie wciąż czerpać odwagę i siłę konieczne, aby żyć jak prawdziwi chrześcijanie i świadczyć wszędzie o miłości Boga do całego stworzenia. To Chrystus w Eucharystii karmi i umacnia ludzi wierzących i czyni ich zdolnymi do włączenia się całym sercem w wypełnianie woli Ojca Niebieskiego. Wytrwały udział w sakramencie ołtarza uczyni was posłusznymi Duchowi Świętemu i zdolnymi, aby odpowiadać z radosną gotowością na poruszenia łaski.”

„Wasza służba nie powinna się ograniczać tylko do świątyni; musi ona promieniować na otoczenie, w którym żyjecie na co dzień: na szkołę, rodzinę i inne dziedziny życia społecznego. Ten bowiem, kto może służyć Jezusowi Chrystusowi w Kościele, musi być Jego świadkiem także w świecie.”

„Wypełniając waszą służbę liturgiczną, jesteście współpracownikami kapłana, ale przede wszystkim jesteście sługami Jezusa. Zachęcam więc was, abyście pielęgnowali głęboką przyjaźń z Nim, uznając w Nim prawdziwego przyjaciela, który jest przy waszym boku tak w pięknych, jak i w trudnych chwilach. Pamiętajcie: On potrzebuje dzieci i młodzieży, którzy oprócz służby przy ołtarzu, staną się także sługami ołtarza, oddając się całkowicie na jego służbę, aby głosić Ewangelię i rozdzielać łaskę Bożą w całym świecie.”

„Wasza służba przy ołtarzu jest nie tylko obowiązkiem, lecz także wielkim zaszczytem, doprawdy świętą służbą.”

Podczas Europejskiej Pielgrzymki Ministrantów do Rzymu 4 sierpnia 2010 roku, papież Benedykt XVI przybliżył postać św. Tarsycjusza – patrona ministrantów:

Kim był święty Tarsycjusz? Nie mamy na jego temat wielu informacji. Wiemy, że żył w pierwszych wiekach historii Kościoła, dokładniej w trzecim wieku. Według opowiadań był on młodym człowiekiem, który uczęszczał do katakumb św. Kaliksta, tutaj w Rzymie i szczególnie wiernie wypełniał swoje obowiązki jako chrześcijanin. Bardzo kochał Eucharystię. Z różnych wskazówek wnioskujemy, że prawdopodobnie był akolitą, to jest ministrantem. Był to czas, kiedy cesarz Walerian zacięcie prześladował chrześcijan, którzy musieli spotykać się potajemnie w prywatnych domach, a czasem nawet w katakumbach, na słuchaniu Słowa Bożego, modlitwie i celebrowaniu Mszy świętej. Nawet zwyczaj niesienia Eucharystii do więźniów i chorych stawał się coraz bardziej niebezpieczny. Pewnego dnia, gdy kapłan zapytał, jak czynił to zwykle, kto byłby gotów zanieść Eucharystię innym oczekującym na nią braciom i siostrom, wstał młody Tarsycjusz i powiedział: „Poślij mnie”. Wydawało się, że chłopak jest zbyt młody do tak poważnej posługi. „Mój młody wiek – powiedział Tarsycjusz – będzie najlepszą osłoną dla Eucharystii”. Przekonany tymi słowami kapłan, powierzył mu ten najcenniejszy chleb mówiąc: „Tarsycjuszu pamiętaj, że niebiański skarb został powierzony twoim słabym rękom. Unikaj zatłoczonych ulic i nie zapominaj, że rzeczy święte nie mogą być rzucane psom ani też perły rzucane przed wieprze. Czy wiernie i bezpiecznie będziesz strzegł świętych tajemnic?”. Tarsycjusz zdecydowanie odpowiedział: „Wolę umrzeć, niż pozwolić im, by mi te skarby zabrali”. Idąc spotkał po drodze kilku przyjaciół, którzy zbliżając się wezwali go, aby do nich dołączył. Gdy odpowiedział negatywnie, a byli oni poganami – stali się podejrzliwi i natarczywi. Zauważyli, że przyciska coś do piersi i pragnie tego bronić. Starali się mu to coś wyrwać, ale na próżno. Walka stawała się coraz bardziej zażarta, zwłaszcza gdy dowiedzieli się, Tarsycjusz jest chrześcijaninem. Zaczęli go kopać, rzucali kamieniami, ale on nie ustępował. Umierającego chłopca zaniósł do kapłana pretorianin imieniem Kwadratus, który także potajemnie stał się chrześcijaninem. Młodzieniec dotarł tam martwy, ale do piersi stale przyciskał małe płótno z Eucharystią. Został pochowany natychmiast w katakumbach św. Kaliksta. Papież Damazy wykonał na grobie św. Tarsycjusza napis, według którego młodzieniec zmarł w roku 257. Martyrologium Romanum określa datę jego śmierci na 15 sierpnia. W tym samym Martyrologium odnotowano także piękną tradycję ustną, zgodnie z którą na ciele św. Tarsycjusza nie znaleziono Najświętszego Sakramentu, ani w rękach ani też w odzieży. Interpretowano to tak, że konsekrowana hostia, obroniona przez małego męczennika za cenę życia, stała się ciałem jego ciała, tworząc w ten sposób wraz z jego ciałem jedną nieskazitelną hostię ofiarowaną Bogu.

Świadectwo św. Tarsycjusza i ta piękna tradycja uczą nas głębokiej miłości i czci, którą powinniśmy mieć dla Eucharystii. Jest ona cennym dobrem, skarbem, którego wartości nie można zmierzyć, jest Chlebem Życia, jest samym Jezusem, który staje się pokarmem, wsparciem i siłą na naszej codziennej drodze i ścieżką, która prowadzi ku życiu wiecznemu; jest to największy dar jaki zostawił nam Pan Jezus.

Drodzy przyjaciele! Użyczacie Jezusowi waszych rąk, waszych myśli, swego czasu. On wam za to na pewno wynagrodzi, dając wam prawdziwą radość i pozwalając wam odczuć, gdzie jest najpełniejsze szczęście. Św. Tarsycjusz ukazał nam, że miłość może nas doprowadzić aż do daru własnego życia dla autentycznego dobra, dobra prawdziwego, dla Pana Boga.

Prawdopodobnie nie jest od nas wymagane męczeństwo, ale Jezus żąda od nas wierności w małych rzeczach, wewnętrznego skupienia, uczestnictwa wewnętrznego, naszej wiary i wysiłku, aby uobecniać ten skarb w życiu codziennym. Jezus chce od nas wierności w codziennych zadaniach, świadectwa Jego miłości, poprzez uczęszczanie do kościoła z przekonaniem wewnętrznym i ze względu na radość Jego obecności. Możemy w ten sposób uświadomić także naszym przyjaciołom, że Jezus żyje.